Muzyka UNIVERS ZÉRO jest definitywnie zespołową. W grupie nie ma ani
muzycznego, ani duchowego lidera. I również, kiedy muzycy zmieniają się
w komponowaniu własnych tematów, zostają one każdorazowo, wspólnie
opracowywane. Tak więc temat zostaje, a kompozycja jest poddawana
procesowi zespołowego wzbogacania, lub -jeśli to konieczne- odrzucania
zbędnych części. Każdy muzyk jest odpowiedzialny za
powstawanie utworu i właśnie łączny wpływ członków
zespołu stanowi największą wartość w jego istotnej
masie.
Univers Zéro
na koncercie w "Czerwonej Fabryce" na Festiwalu M.A.K.
Zurych,
Szwajcaria '82. Od lewej: Alan Ward, Daniel Denis, Guy Segers,
Andy Kirk, Dirk Deschemaker.
Ta muzyka jest ekstremalnie kompleksowa, od początku do końca
skomponowana. Wynika to z faktu, że muzycy zrezygnowali z grania solo, a właśnie
tę formę dopuszcza improwizacja. Mimo to często nie mogą oni
zapisać swych nut, bo te dźwięki, które najpierw rodzą się
w głowie, a potem zostają przelane na papier, nigdy nie posiadają
już tak pełnej harmonii, siły wyrazu. Pierwsza myśl użycza
tej muzyce swą osobliwość i niekonwencjonalność. Staje
się ona dojrzalsza właśnie w momencie prezentacji przed
audytorium publicznym w swej pierwotnej, początkowej postaci.
UNIVERS ZÉRO uwielbia atmosfery tchnące siarką i kocha
niespodziewane kontrasty. Pogodny nastrój potrafi przerwać rozdartym
krzykiem wirujących skrzypiec lub ciężkim akordem gitary. Zawdzięcza
to ogromnemu nakładowi pracy w prowadzeniu dźwięku i jego wariacji z
mocno nagłośnionych instrumentów. Tony te trwają do końca,
choć czasem nie powinny być słuchane. To dysonans, harmonia i
matematycznie opętany strumień BARTOK'a i STRAVINSKI'ego.
UNIVERS ZÉRO tworzy jakąś nieopisaną muzykę, zachowującą
w tej chwili pewną zgodność mnożenia i nakładania się
na siebie rytmów. Tworzy twardą muzykę, chcącą wywołać
brawami realność i abstrakcję. Tworzy dziką muzykę, która
się żywi zdeformowanymi strukturami. Tworzy w końcu muzykę
chaotyczną, w której zderzają się brzmienia, ale tonacje
przestrzegają swojego miejsca. Ta partytura, której nuty bezustannie kołyszą
się tam i z powrotem pomiędzy ciepłem fagotu, skrzypiec, a lodem
rozszalałej fisharmonii.
Guy Segers na basie i Daniel Denis
na perkusji.
Cały to UNIVERS ZÉRO, jeden świat wtopiony w apokaliptyczne wizje
Hieronima BOSCH'A i w minione, upadłe po wojnach i epidemiach średniowiecze.
To świat utrwalony na smutnych i płaskich pejzażach malarzy
flamandzkich. Ale to jest również opis i naszego świata,
rozkrzyczanego i zwariowanego uniwersum, w którym przyszło nam żyć.
W nim to porusza się UNIVERS ZÉRO i czuje się całkiem dobrze, no
i może dlatego potrafi równocześnie istnieć w jego wnętrzu
- sercu i na jego obwodzie - w społeczeństwie. Autor: Peter
Wagener, Zürich, "Atem" Nr. 13/1980, tłum. R. Kozub. |