PRASA

W 1978 roku zespół HENRY COW - uznany przez konserwatywnych fanów rocka progresywnego za anomalię w Anglii, zwołał kilka europejskich grup w konfederację "Rock In Opposition". Stały one z dala od swych rodzimych scen. Najbardziej zagadkową z tego zbioru była grupy belgijska, której ubrani na czarno muzycy, grali na fisharmonii, oboju, gitarze i bębnach, tworząc deliryczną, dziwną muzykę, spiętrzoną w gotycki nastrój i sugerującą się Olivier'em MESSIAEN (1908-92), przefiltrowanym przez ścieżki dźwiękowe z filmów Borisa KARLOFF'a.


Alan Ward na skrzypcach, Andy Kirk na elektrycznym pianinie i Dirk Deschemaaker na saxofonie.

Na inicjującym RIO koncercie w Londynie zespół ten najbardziej zamieszał w głowach publiczności, otrzymał najmniej braw i sprzedał najwięcej płyt ze wszystkich występujących na koncercie grup.

Doświadczeni muzycy są tu wręcz niezbędni, bo UNIVERS ZÉRO gra najbardziej skomplikowaną, intensywnie poszukującą muzykę od czasu wielkich dni rocka progresywnego. Typowa orkiestracja dzieli grupę na podsekcje, które z kolei muszą zagrać swoje rozmaite, polifoniczne tonacje i połamane rytmy. Melodje grane przez klarnet i gitary brzęczą jak szable w pojedynku. Skrzypce i dwa keybordy dostarczają barw, w tym przypadku mieszaniny chromatycznej z paletą syntetycznych dźwięków. Bas i perkusja sugerują nieokreślony, a nadchodzący kataklizm.

Zespół pozostaje obecnie w dalszym ciągu "chorobliwy". Dwudziestominutowy utwór KIRK'a "The Funeral Plain" przemierza kilka epizodów pełnych zagłady i rozpaczy. Wstęp, czająca się przestrzennie monotonia, bazuje na zasadniczo nie rozwiązywalnym akordzie minorowo-dziewiątkowym, brzmiąc  doprawdy pozacieleśnie. Następująca potem lamentacja, której temat i wariacja przypominają po części kompozycję "Saturn" z utworu HOLSTA "The Planets". Wreszcie perkusja inwokuje majestatyczny, wywołujący gęsią skórkę marsz "defilady ludzkiej nikczemności". Ta muzyka żegna się z ziemską codziennością. Kompozycja wielce odkrywczego perkusisty Daniela DENIS'a wydaje się kapryśno-sarkastycznym tangiem, brzmiącym jak trolle nękających złudzeń.


Guy Segers, Dirk Descheemaeker, Andy Kirk, Daniel Denis, Alan Ward.

Można oczywiście spytać, czemu tkwić - poza niezaprzeczalną muzykalnością obu kompozycji - przy upiornych trendach typu "The Funeral Plain", czy "Bruit Dans Les Murs"? Ideały RIO wciąż trzymają się dobrze. UNIVERS ZÉRO nie wypowiadając się politycznie upiera się przy skrajnym programie: wyboru między przetrwaniem, a destrukcją. I to na tyle, na ile muzyka może to uchwycić. To, przeciw czemu oponuje UNIVERS ZÉRO, to zadowolenie, z którym walczą stale od 1974 roku. To 13 lat, jak na razie obecująca cyfra dla wspólnego rozwoju pełnego sprzeczności.

Autor: Dean Suzuki, "Ear Magazine" Nr.2 z 1988 roku, tłum. Alexander Jensko.