Wkrótce po płytowym debiucie zespół zjednał się z "Rock In Opposition" - słynną, muzyczną międzynarodówką ( HENRY COW - Anglia, SAMLA MAMMAS MANNA - Szwecja, STORMY SIX - Włochy, ETRON FOU LELOUBLAN - Francja...). Twór ten pozbawiony był granic, nie tylko geograficznych (ogromna różnorodność stylistyczna, oryginalność jako wspólny mianownik). Wkrótce RIO stało się kanonem awangardowego rocka, zaś nazwy związanych z nią grup wymieniało się jednym tchem. Jednak twórczość Belgów od większości członków tej zacnej organizacji odróżniał brak wątku politycznego (lewackiego). Tak oto wizerunek UNIVERS ZÉRO niezakłócony pozaartystycznymi elementami utrwalił się w historii jako jeden z najoryginalniejszych! Bez głośnych haseł i deklaracji, bez dziwactw i napuszonych, scenicznych "rytuałów" przetrwał w pamięci, zawsze doskonale kojarzony.


Univers Zero w swoich wczesnach wcieleniach: od lewej w roku 1974 i 1975.

Koncerty w całej Zachodniej Europie u boku takich znakomitości jak ART BEARS, WORK, THIS HEAT, AKSAK MABOUL, ART ZOYD ugruntowują pozycję UNIVERS ZÉRO na samym szczycie artystycznego światka. Z ART ZOYD łączy ich coś więcej. Leader francuskiej formacji, Thierry ZABOITZEFF okazjonalnie pojawia się w nagraniach UNIVERS ZÉRO, z kolei Daniel DENIS nagrywa z ART ZOYD kilka płyt zaliczanych do najlepszych w ich dyskografii ("Musique Pour L'odysse" - tu pojawia się też Michel BERCKMANS, "Generation Sans Future", " Le Mariage Du Ciel Et De L'enfer").

"Ceux Du Dehors" podtrzymuje mroczny wątek kipiący z poprzednich dokonań. Muzycznie bodaj najwybitniejsze dzieło, zawiera kompozycje z rozmaitych sesji nagrywanych w latach 1980 - 1981. Pozornie mniej spójne, przynosi jednak najbardziej porywające fragmenty twórczości UNIVERS ZÉRO, bardzo zwarte i utrzymane w konwencji "pieśni bez słów". Najjaśniejszym punktem jest genialny "Triomphe Des Mouches", którego serce stanowią upiorny rytm i wtórujące mu harmonium - niczym metronom puszczony w ruch przez szalonego alchemika szperającego w zakurzonych nutach.

Na "Ceux Du Dehors" brakuje już TRIGAUX. Jedna z gałęzi została odcięta, lecz zaszczepka przyjęła się - i tak powstał PRESENT - po części spowinowacony stylistycznie z UNIVERS ZÉRO. Poza nim w składzie znalazł się między innymi ...Daniel DENIS! LP "Le Poison Qui Rend Fou" i przede wszystkim wcześniejszy "Triskaidekafobie" noszą wyraźnie odciśnięte piętno UNIVERS ZÉRO, choć muzyka jest już innego rodzaju. Napięcie, mimo iż budowane podobnie, oparte zostało głównie na muzyce elektrycznej z większą dawką rocka (czytaj: niekonwencjonalnego rocka).


UNIVERS ZÉRO '1984. Von links: Daniel Denis, Dirk Descheemaeker, Jean-Luc Plouvier, Andre Mergen (Art Zoyd), Christian Genet. Oraz sygnowane zdjęcie z sesji "Heresie". Fot.: Cuneiform Records.

"Uzed" nagrany po 3-letniej przerwie, oraz "Heatwave" wydany kolejne trzy lata później, odsłaniają nowe oblicze UNIVERS ZÉRO. Odszedł BERCKMANS, zastąpiony przez Dirk'a DESCHEEMAEKER'a (także instr.dęte). Coraz częściej do głosu dochodzą fortepian i syntezator. Muzyka staje się bardziej dynamiczna i rockowa, co zbliża ją do działającego wówczas równolegle PRESENT. Fani tzw. "progresywnego" rocka nareszcie mogli odetchnąć. Oto bowiem twórczość UNIVERS ZÉRO pozbawiona poprzedniego ponuractwa stała się bardziej przystępna i nieco łatwiejsza w odbiorze (ze wskazaniem na "Heatwave"). Czy przez to gorsza? Pewnie tak, lecz grzechem jest powiedzieć, że to kiepskie płyty. "Uzed" ma kilka fragmentów, które śmiało mogą konkurować z najlepszymi płytami KING CRIMSON, zaś "Heatwave" frapuje przejmującą, monumentalną opowieścią "The Funeral Plain". Od 1987 roku bardzo długie milczenie...

"The Hard Quest" przyszło nagle. Owszem, na solowych płytach DENIS'a pojawiali się koledzy z zespołu (na "Les Eaux Troubles" aż trzech). Nigdy też nie było oficjalnej wiadomości o zakończeniu działalności. Ale nawet kiedy Eric FAES podczas pobytu w Polsce (w 1997 r. z grupą NOISE MAKER'S FIFES) wspominał o reaktywacji (propozycję współpracy odrzucił twierdząc, że ten powrót niszczy ich legendę, zaś NOISE MAKER'S FIFES jemu kojarzy się właśnie z UNIVERS ZÉRO sprzed 20 lat) nikt chyba nie myślał o nowej płycie.

Jaki jest nowy UNIVERS ZÉRO? Zacząć należy od składu; Oczywiście DENIS - jedyny od samego początku. Oprócz niego z dawnych lat są jeszcze BERCKMANS i DESCHEEMAEKER, pojawia się nawet TRIGAUX, ale nie Roger, tylko Reginald, syn... Rogera! (aktualnie obaj + DENIS stanowią trzon zreformowanego PRESENT). Zupełnie nowa persona w grupie, to skrzypek Igor SEMENOFF. Współproducentem CD jest ART ZOYD.


"Uzed"-Lineup 1984. Od lewej: Christian Genet, Daniel Denis, Dirk Descheemaeker, Andre Mergen (Art Zoyd), Jean-Luc Plouvier.

Muzyka posiada znowu magię. "Vieux-Manants", oraz "Rouages" brzmią niczym gotyckie pieśni - tak jak na "Ceux Du Dehors". Pogrążonym w mroku "News From Outside" i "Kermesse Atomique" nieodparcie towarzyszy wspomnienie najwcześniejszych wydawnictw. Są tu utwory w stylu najlepszych dokonań PRESENT ("Civic Circus", "Affinite", "Succes Damne"). Swoiste novum, to "Rebus" ("dziecięca" kompozycja z fragmentami w formie marszu), nostalgiczne miniaturki ("L'impasse Du Cholera", L'oubi"), czy quasi-orientalna "Xenantaya".

Po ten krążek należy sięgnąć choćby dlatego, że łączy ze sobą dwie epoki. Udowadnia jak długo muzyka może drzemać, by z wielkim rykiem obudzić się po latach. Czas okazał się dla UNIVERS ZÉRO łaskawy, a że zegar dobrej muzyce nie tyka, można mieć pewność: za 20 lat "The Hard Quest" będzie tak samo intrygował, jak dziś robią to ciągle ich stare płyty.

Na odwrocie okładki "The Hard Quest" umieszczony jest magiczny symbol ouroboruos - wąż połykający własny ogon. Zamykające się koło historii?

Autor: Jaroslaw Szeliga z pisma "Anxious" Nr.5.


Debiutancki  krążek z 1977 roku pt.: "Univers Zero" w pierwszym (EF 1313 oraz Atem 7001 Y) i drugim (Cryonic) wydaniu, oraz późniejsze wznowienie (tutaj z podpisami Denis'a i Berckmans'a)  już pod tytułem "1313".